Kobiety w filmie
Te właśnie kwestie analizuje test Bechdel. Wszystko zaczęło się od komiksu „Dykes To Watch Out For” z 1985 roku amerykańskiej pisarki i rysowniczki Alison Bechdel. To w nim jedna z postaci oświadcza, że ogląda tylko te filmy, w których występują co najmniej dwie kobiety, które ze sobą rozmawiają i w tych rozmowach nie poruszany jest temat mężczyzn. I tak te trzy pytania: Czy w filmie grają co najmniej dwie kobiety? Czy ze sobą rozmawiają? Czy rozmawiają o czymś innym, niż o mężczyznach? Stały się narzędziem do mierzenia aktywnej roli żeńskich bohaterek w danym filmie.
Od wielu lat istnieje anglojęzyczna strona bechdeltest.com, na której można zobaczyć jak w teście wypadają filmy z całego świata. Istnieje też jej polski odpowiednik kobiety-kobietom.com/bechdel/, który pod lupę bierze polskie kino.
kobiety w filmie - test bechdel w akcji
Analiza filmów przez pryzmat Testu Bechdel może nas doprowadzić do ciekawych konkluzji. Kiedy przyjrzymy się czy żeńskie postacie w filmie wchodzą ze sobą w dialog okazuje się, że testu nie zda na przykład „Władca Pierścieni”. Owszem, spotkamy w tej produkcji kobiety, co więcej silne postacie – Arwena, Galadriela, Eowina – ale bohaterki te nie spotykają się ani razu, a tym samym nie mają okazji do nawiązania rozmowy. Ani razu w ciągu… 9 godzin trwania trylogii! Ale nawet jeśli żeńskie postacie ze sobą rozmawiają, to Test Bechdel zwraca także uwagę na temat ich rozmowy. I być może dopiero wtedy zdamy sobie sprawę, że w „Czego pragną kobiety” z Melem Gibsonem i Helen Hunt jest tylko jedna scena, w której dwie kobiety nie rozmawiają o mężczyznach, ale o… lakierze do paznokci.
Są też oczywiście i produkcje, które test zdają śpiewająco. Na przykład „Kraina lodu”, w której choć pojawiają się zaledwie dwie postacie żeńskie, siostry Anna i Elsa, to cała fabuła praktycznie poświęcona jest ich relacji. Albo na przykład musical „Chicago” lub „Ukryte działania”, gdzie dominuje żeńska obsada, która bynajmniej nie rozmawia o mężczyznach.
Statystyki pokazują też, że co raz więcej produkcji test przechodzi – w latach 80. XX wieku zdawalność testu oscylowała w okolicy 54 proc. a w drugiej dekadzie XXI w okolicy 64 proc.
Na tym tle polskie produkcje nie wypadają najlepiej. W bazie wspomnianej wcześniej strony kobiety-kobietom.com/bechdel/ znajduje się obecnie 49 filmów. Niestety niemal połowa tj. 27 nie zdaje testu, w tym takie klasyki jak „Kanał, „Popiół i diament”, „Salto”, „Dreszcze”, „Barwy ochronne” czy „Perła w koronie”.
Kobiety w filmie - Czy warto testować?
Oczywiście, że tak. Jak wszystkie testy i narzędzia, które dążą do mierzenia rzeczywistości, tak i Test Bechdel nie jest idealny. To, że film wypadnie pozytywnie wcale nie oznacza, że dane dzieło nie jest seksistowskie. Bo na przykład korzystnie w nim wypadnie taki film jak „Zmierzch” o wampirach, ale testu już nie przejdzie produkcja o kobiecie astronautce „Grawitacja”, bo występuje w nim zaledwie jedna kobieta. Czy w ogóle ma sens robienie takiego testu? Możemy się też spierać czy w ogóle poddawanie filmów testom nie godzi w wolność twórców?
To, co wydaje się być przede wszystkim najważniejsze, to fakt, że Test Bechdel zwraca uwagę na istotne kwestie i sprawia, że patrzymy na filmy inaczej, zachęca do zadawania pytań. A zdaje się, że warto je zadawać, bo mimo, iż narzędzie ma ponad 35 lat, nadal nie mówi się o nim głośno i nadal wiele hitów kinowych go oblewa. Wiele osób do tej pory nawet nie wie, że taki test istnieje. Świadomość istnienia takiego testu może być podstawą ciekawej dyskusji po filmie, która pozwoli wyciągnąć na światło dzienne różne zagadnienia, nad którymi warto się pochylić. A zauważenie problemu to pierwszy krok do jego rozwiązania. I do dyskusji. Z siostrą, przyjaciółką lub mamą.