Dagmara Rybak, utalentowana artystka, której prace skupiają się na portretach kobiet, opowiada o tym, co oznacza być GentleWoman w dzisiejszym świecie. W rozmowie odkrywamy, jak kobieca siła, subtelność i emocje przenikają jej twórczość, oraz jakie cechy powinna mieć GentleWoman, aby zostać uwiecznioną na jej płótnach.

Pani malarstwo to fascynująca podróż w świat kobiecości. Jakie motywy dominują w Pani pracach?

Moje obrazy to, istotnie, głównie portrety kobiet. Ich bohaterka jest niezwyczajna, wyjątkowo wrażliwa. To prawdziwa GentleWoman. W swojej twórczości zagłębiam się w ukazanie złożonej kobiecej tożsamości, pokazuję zmysłowość, sensualność, siłę i piękno.

Pani obrazy są pełne symboli – oprócz kobiet znajdziemy na nich kwiaty czy zwierzęta, które przenoszą nas w świat dawnych wierzeń.


Tak, pojawiają się na nich motywy o głębokiej symbolice. Na przykład na obrazie „Królowa maków” tłem jest makowe pole – kwiaty te mają w sobie dwoistość. Symbolizują sen i śmierć, ale też namiętną miłość. Kocham naturę, dlatego elementy z niej zaczerpnięte odgrywają tu ważną rolę. Czasem sięgam do słowiańskich korzeni, czasem do wiejskiej sielanki. Chcę pokazać piękną polską wieś, miejsca, z którymi jestem związana. Łąkę, las, to, co kojarzy się z witalnością, świeżością, dobrą energią.

Dagmara Rybak
Fot: Redakcja

Skąd czerpie Pani inspiracje?

Głównym źródłem jest dla mnie własne doświadczenie – związane z ludźmi, relacjami, ale też miejscami, w których przyszło mi mieszkać i być. Czerpię garściami z natury, muzyki i przede wszystkim z własnych emocji. Na obrazach widać przefiltrowane przez moją perspektywę piękno świata, ale też jego brzydotę – po prostu życie.

Jak definiuje Pani kobiecość w kontekście swoich dzieł?

Moim głównym celem jest pokazanie kobiecego piękna w różnym wydaniu, bo kobieta wrażliwa – GentleWoman – ma niejedną twarz, niejeden wizerunek. Wrażliwość i miłość budzą w nas piękno, napędzają do działania – chciałabym ukazać te emocje w swoim malarstwie. Kobiety na moich obrazach są pełne uroku, kuszą tajemnicą, mają w sobie magię, która przyciąga widza, są pełne wdzięku. Jednocześnie to kobiety silne i świadome siebie.

Kobiecość
Fot: Redakcja

W jaki sposób Pani prace odzwierciedlają emocje i doświadczenia kobiet?

Emocje definiuję na obrazach poprzez symbole, o czym wspomniałam wcześniej, i kolory. Barwy odzwierciedlają nie tylko nastrój bohaterek płócien, ale też mój własny. W czasach smutniejszych wybieram ciemniejsze tony. Jeśli jestem szczęśliwa – automatycznie czerpię z jaśniejszej, bardziej stonowanej palety. Chwytam też emocje w detalach, w spojrzeniach i grymasach twarzy.

Jakich technik używa Pani przeważnie w swojej twórczości?

Moje obrazy to akryl na płótnie. Stosuję też jednak dodatkowe materiały, takie jak brokat, opalizujące kryształki, szlagmetal, szlagaluminium czy pasty strukturalne. Lubię eksperymenty i przestrzenność w obrazach. Kiedyś dodałam do farby zmieloną kawę, zdarza się, że przyklejam do obrazu trójwymiarowe elementy. Moja twórczość jest bardzo sensoryczna – niektóre prace pachną, bo psikam je ulubionymi perfumami o słodkiej nucie zapachowej, w skład której wchodzą wanilia, piżmo, migdał, jaśmin, mech i drewno jakaranda.

Brzmi jak kwintesencja zmysłowości! Czy GentleWoman według Pani to także kobieta zmysłowa? Co jeszcze ją charakteryzuje?

To na pewno kobieta zmysłowa i emocjonalna. Tak jak artysta, który kreuje sztukę, jest wrażliwy na otoczenie i emocje portretowanych postaci, tak GentleWoman jest otwarta na inne osoby i ich emocje. Jest empatyczna, ale też – jak na duszę artystyczną przystało – kreatywna.

Gdyby miała Pani namalować GentleWoman, jakie cechy i emocje chciałaby Pani uwiecznić na portrecie?

Tu znów na pierwszy plan wybija się wrażliwość. W oczach GentleWoman odbija się dobro, ale też siła, poczucie sprawczości i odwaga. Głęboka emocjonalność i moc współodczuwania nie muszą się przecież przekładać na słabość. To nie są słabości, ale wręcz przeciwnie – wielka moc.

Wróćmy na chwilę do rzeczy materialnych – dzieła jako pustej ramy, którą należy zapełnić od A do Z. Jak wygląda w Pani przypadku proces twórczy od pomysłu do finalnego dzieła?

Nie wiem, czy uda nam się uciec od sfery duchowej… Bo w mojej twórczości najważniejsza jest intuicja. Często zdarza się, że stoję przed pustą sztalugą i pędzel niesie mnie sam. Tak jest najczęściej. Ale bywa i tak, że… użądli mnie pszczoła, jak ostatnio zdarzyło się nad jeziorem, i sytuacja ta staje się zaczątkiem nowego pomysłu. Użądlenie zakończyło się bowiem namalowaniem pszczoły właśnie. Cóż, pomysły czasem przylatują do mnie same. Zdarzenia są ważnym impulsem, który odblokowuje w głowie twórcze szufladki.

Dagmara Rybak
Fot: Redakcja

Jakie jest Pani podejście do eksponowania sztuki w przestrzeni publicznej, np. w restauracjach czy przychodniach?

Jestem otwarta na każdą formę ekspozycji prac. I niejednokrotnie zdobiły one ściany przychodni, zakładów fryzjerskich albo nawet elewacje domów. Im bardziej niestandardowo – tym lepiej. Uważam, że moje prace doskonale się prezentują w przestrzeniach na świeżym powietrzu. Kiedyś wyeksponowałam je nawet na łodzi, którą podróżowałam. Wisiały na rufie, dziobie i burtach. Budziło to wiele emocji, spotkałam się z naprawdę pozytywnym odbiorem. Ponieważ w moim malarstwie ważną rolę odgrywa natura, lubię, kiedy jest ona tłem. Zdarzało mi się zawieszać obrazy na płotach albo ścianach domów.

Czy Pani prace są w takich miejscach odbierane inaczej w porównaniu z tradycyjnymi galeriami?   

Zdecydowanie tak. Niezwyczajne otoczenie tworzy luźniejszą i niezwyczajną atmosferę. Można dzięki temu lepiej poczuć intencje artysty i charakter jego prac. A moje mocno czerpią z tego, co wokół nas. Dlatego moim największym marzeniem jest wybranie się z malarstwem w świat.

Chciałabym pani udać się w wielką artystyczną podróż?

Tak właśnie. Marzeniem jest zorganizowanie galerii nomadycznej. Chciałabym i tworzyć, i wystawiać prace w różnych miejscach. Wymyślać je i przelewać na płótno w drodze. Wyobrażam sobie, że mogłabym mieć artbusa, którym objeżdżałabym najpiękniejsze drogi – byłby jednocześnie autem, domem, pracownią i galerią.

GentleWoman w sztuce
Fot: Redakcja

To wspaniały pomysł! A jeśli stacjonarnie, to…?

Mam marzenia związane nie tylko z podróżami, ale również z posiadaniem wielkiej drewnianej stodoły. Organizowałabym w niej twórcze warsztaty, dzieliła się pomysłami i wrażliwością z innymi, ale jednocześnie byłaby to wyjątkowa przestrzeń, w której mogłabym urządzić własną galerię.

Redakcja poleca: Być piękną jak carioca?

UDOSTĘPNIJ

Używamy plików cookie, aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z Internetu. Zgadzając się, zgadzasz się na użycie plików cookie zgodnie z naszą polityką plików cookie.

Close Popup
Privacy Settings saved!
Ustawienie prywatności

When you visit any web site, it may store or retrieve information on your browser, mostly in the form of cookies. Control your personal Cookie Services here.

These cookies are necessary for the website to function and cannot be switched off in our systems.

Technical Cookies
In order to use this website we use the following technically required cookies
  • wordpress_test_cookie
  • wordpress_logged_in_
  • wordpress_sec

Odrzuć
Zapisz
Zaakceptuj