Zoriana Zozulia, założycielka i dyrektor kreatywna firmy RiE w swojej pracy zajmuje się organizacją imprez oraz tworzeniu kampanii wizerunkowych. W życiu prywatnym kocha podróżować do najdalszych zakątków świata, poznawać tamtejszą kulturę, tradycję… i kuchnię. Nam opowiada, jak wygląda prosty, leniwy, zimowy brunch w jej wykonaniu.
prosty, leniwy, zimowy brunch
Bez dwóch zdań: uwielbiam brunche ze znajomymi. Późne śniadanie powoli przechodzące w obiad – to idealny moment na urządzenie domowego przyjęcia w niedzielę. Mamy dużo czasu na rozmowy z bliskimi i myśli, że w poniedziałek lada świt trzeba będzie wstać do pracy są daleko. Na przygotowanie takiego posiłku nie musimy poświęcać dużo czasu. Na stole wystarczy położyć to, co jemy na śniadanie i dołożyć kilka bardziej „treściwych” rzeczy. W skrócie: wykładamy na stół wszystko, co mamy w lodówce i nie spiesząc się, delektujemy się tym.
Mój zeszłoniedzielny brunch był bardzo prosty. Bez żadnych egzotycznych przekąsek czy wybornych i czasochłonnych dań. Do jego przygotowania zainspirowała mnie prostota, opanowanie i ciepło zimowego krajobrazu. Rustykalny chleb podany z kremowym masełkiem, jajka ugotowane na miękko, wyraziste sery i aromatyczna kawa przywitały nas po szybkim i energicznym spacerze. Świeże powietrze sprawiło, że te proste rzeczy smakowały lepiej niż wykwinty obiad w restauracji.
Nakrycie stołu było utrzymane w spokojnych i wyważonych odcieniach bieli i beżu. Ciepłości i przytulności dodały teksturowe akcenty: wyciśnięte wzory na talerzykach, owinięte jutą szklanki i puszysta bawełna.
Następnie na stole pojawił się zapiekany w ziołach i czosnku kurczak z ziemniakami. Świeże powietrze tylko wzmogło nasz apetyt, dlatego danie rozeszło się w mgnieniu oka. Zostały nam ciepłe rozmowy, dobre towarzystwo i uczucie satysfakcji spędzonego razem czasu.