– Chcę się z Tobą kochać tantrycznie – mówię do Jacka. 

Odpowiada uśmiechem. Nie wiem czy się cieszy, że mówię do niego o seksie, czy rozbawiła go tantra. Po chwili rozwiewa moje wątpliwości.

– Z chęcią – mówi, wyraźnie pobudzony.

Ok, dwie strony wyraziły świadomą chęć zaangażowania się w uduchowioną aktywność natury seksualnej, czyli posmarowane i jedziemy? Niekoniecznie, bo żadne z nas nie wie jak te tantryczne seksy robić, a w kierunku uduchowionego bunga bunga zwabiła nas słodka obietnica wielokrotnych orgazmów i doświadczenia czegoś ezoterycznego, whatever the fuck that means. 

Teraz desperacko potrzebuję erotycznej instrukcji obsługi faceta i kobiety w wersji tantrycznej, przeszukuję więc internety w nadziei znalezienia wskazówek. Wpadam na kilka artykułów. 

– Tantra to oświecenie i świadomość – czytam w pierwszym – Wyzwolenie ciała, otwarcie energii na uzdrowienie i stanie się całością – czytam w następnym. – Medytacja jogiczna, mantry, mandale, guru, inicjacja, rytualne uwielbienie bóstwa – głosi kolejny. 

– Ale tu nie ma nic o seksie… – mówię do siebie.

– Ano nie ma, bo i seks w tantrze jest praktycznie nieobecny – zabiera głos Artykuł.

– Jak to? – podchwytuję antropomorficzny dyskurs.

– Zachód zredukował poszukiwanie osobistej i duchowej głębi do technik zaawansowanego orgazmowania. Zdziwionaś? – odpowiada, bezczel.

Przecież nie. Co to pierwszy raz, że upraszczamy i komercjalizujemy jakieś starożytne koncepty?

            – Ech – wzdycham jednak nieco zawiedziona. – Czyli, co? Nici z lepszego seksu? 

            – Zależy – odpowiada Artykuł, zwężając swoje literki. – Jeżeli lepszy seks to dla ciebie 5 minut do orgazmu i statystyki na temat tego, kto i ile razy doszedł, to faktycznie daj sobie spokój. I tak żyjesz już w społeczeństwie, które w sypialni spełnia pragnienia i fantazje, które wcale nie są jego – rzuca Artykuł, zapalając nagle papierosa.

– A niby czyje? – pytam, urażona. 

Artykuł wypuszcza szary kłąb, toksycznego dymu. Z minuty na minutę wydaje mi się coraz bardziej cyniczny.

– No na przykład tego pana, co potrafi całymi godzinami stać na baczność. Albo tej pani po zabiegu labioplastyki, która leży wyłożona na kuchennym blacie i czeka, aż zleje ją biały deszcz. Ciężko doszukać się rozwoju osobistego i samopoznania w wywoskowanej od odbytu po łechtaczkę Virginii, albo maczudze rozmiarów wałka do ciasta, nie sądzisz? 

– To, że bajki, które opowiadają w filmach pornograficznych to Disney Channel dla dorosłych to ja wiem – mówię na swoją obronę. – Ale jak się kochać, żeby nasz seks nie był masturbacją w tandemie? – pytam.

Artykuł nie odpowiada dłuższą chwilę, tak jakby namyślał się, czy kontynuować wyśmiewanie absurdalnej kultury, czy zaoferować jakieś rozwiązanie. Po chwili jego czcionka tak jakby topnieje.

– Wróćmy do samozwańczych tantrycznych nauczycieli, którzy piją sojową latte i kitują, że ich newage’owa święta seksualność, ma cokolwiek wspólnego z tradycyjną tantrą – odpowiada, rzucając w moją stronę ostatki jadu. – Po pierwsze należy przyznać, że w zestawieniu z baśniową krainą filmów dla dorosłych, gdzie wspólnie z jej bohaterami widzowie przeżywają ciekawe, a nawet niebezpieczne przygody, banda hipisów nie wypada tak źle. Po drugie współczesny odłam tantry, który chciałaś zgłębić to neotantra – Artykuł gasi papierosa i w zamyśleniu wygląda przez okno. Jego ton łagodnieje, a sam nachyla się w moją stronę, tak jakby chciał na moje dłonie złożyć tajemnicę. Zaczyna: – Neotantryści oprócz podobnie brzmiącej nazwy mają z hinduskim nurtem mało wspólnego, ale szanuję ich za to, że zachęcają ludzi, żeby znaleźć czas. 

– Na co? 

– Na intymność – odpowiada wolno. – Rozumieją, że uważność sprawi, że zwykłe muśnięcie ramienia przemieni się w prawdziwą rozkosz. 

– Tylko tyle…? – pytam.

– Aż tyle – odpowiada Artykuł, przypominając mi, że wyuzdane seks zabawki, grzeszne fantazje i odważne stroje są tylko dodatkiem, a prawdziwym powodem, dla którego ciągle chcemy się ze sobą kochać jest bliskość i intymność. 

Żegnam Artykuł i wracam do Jacka. Przez dłuższą chwilę patrzę mu głęboko w oczy. 

– To jak z tą tantrą? – pyta. 

Nie odpowiadam. Zamiast próbować nowych pozycji oplatam nogi wokół jego talii i wlepiam w niego swój wzrok. Potem całuję tak, jakbym robiła to po raz pierwszy. Neotantrycznie.

UDOSTĘPNIJ

Używamy plików cookie, aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z Internetu. Zgadzając się, zgadzasz się na użycie plików cookie zgodnie z naszą polityką plików cookie.

Close Popup
Privacy Settings saved!
Ustawienie prywatności

When you visit any web site, it may store or retrieve information on your browser, mostly in the form of cookies. Control your personal Cookie Services here.

These cookies are necessary for the website to function and cannot be switched off in our systems.

Technical Cookies
In order to use this website we use the following technically required cookies
  • wordpress_test_cookie
  • wordpress_logged_in_
  • wordpress_sec

Odrzuć
Zapisz
Zaakceptuj