Jak wygląda kobieca strona samorządu?
Chociaż czasy, gdy to mężczyźni rządzili światem dawno minęły, kobietom wciąż jest trudno dostać pracę na wysokich stanowiskach. Mimo, że często są lepiej wykształcone czy mają większe doświadczenie, przegrywają nierówną walkę z mężczyznami. I nieważne, o jakiej branży mówimy. Często to właśnie oni są szefami kuchni, dyrektorami w wielkich spółkach, a o polityce nie wspominając… Aktualnie jedynie Estonia jest krajem, w którym rządzą kobiety. Panie zajmują najwyższe stanowiska: prezydenta i premiera.
A jak to wygląda w Polsce? Zapytaliśmy o to między innymi burmistrz Hrubieszowa czy radną powiatu wielickiego.
Magdalena Gajewska
Magdalena Gajewska, wójt gminy Zarszyn: – Nasze społeczeństwo ciągle posługuje się stereotypami związanymi ze „słabą płcią”. Nadal dziwnie się patrzy na kobietę, która ni stąd ni zowąd wpada w szpilkach na plac budowy i zaczyna wypytywać majstrów o postęp prac. Sama nieraz tego doświadczyłam na kilku naszych inwestycjach. W moim konkretnym przypadku do pakietu „bycia kobietą” zawsze dochodził mój – jak na samorządowca – młody wiek. Połączenie kobieta z przymiotnikiem młoda, nijak niektórym nie współgrało ze sobą. Bo skąd niby taki „gówniarz” ma się znać na zarządzaniu. Zawsze wtedy odpowiadałam, że ja nie zostałam wójtem, żeby rządzić, tylko żeby słuchać i pracować.
Kobiety na wysokich stanowiskach często muszą udowadniać, że zasługują na te stanowiska, że nadają się na nie. Z jednej strony jest to krzywdzące, ale z drugiej myślę, że w moim przypadku, właśnie dzięki temu częstemu udowadnianiu, nauczyłam się najważniejszych rzeczy w pracy samorządowca, a mianowicie uporu i wytrwałości w dążeniu do celu.
Cechą, która jednocześnie pomaga i przeszkadza mnie jako wójtowi jest przypisana naszej płci wrodzona empatia i uczuciowość. Bo z jednej strony dzięki temu nie przechodzimy obojętnie obok potrzebujących pomocy, ale z drugiej bardzo osobiście i emocjonalnie przeżywamy, kiedy tej pomocy nie możemy udzielić. Uważam, że sztuką jest znaleźć ten złoty środek, dzięki któremu z taką samą empatią będzie się podchodzić do drugiego człowieka a tym, żeby aż tak bardzo nie brać do siebie i nie przeżywać tego co się dzieje.
Barbara Kirzeniewska
Barbara Kirzeniewska, sołtys Lipnika w gminie Wiśniowa: – Praca sołtysa, to kontakt z mieszkańcami nie tylko na zebraniach, ale bezpośrednio w terenie. Co roku, roznosząc nakazy płatnicze, odwiedzam wszystkich mieszkańców. Dzięki temu poznaję ich problemy i sprawy, z którymi się borykają. Staram się pomagać, doradzać, ale i realnie działać. Praca Sołtysa daje mi ogrom satysfakcji, szczególnie wtedy, jak mogę być skuteczna w działaniu. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze wiele dobrego zrobić dla moich mieszkańców i mojej rodzinnej miejscowości.
Małgorzata Jantos
Małgorzata Jantos, radna miasta Krakowa: – Teraz czas dla samorządu jest bardzo trudny, ponieważ władze państwowe stosują zasadę centralizacji i podporządkowania sobie wszystkich naszych zadań. Poza tym, od czasów reformy samorządów, w sposób dla mnie nie do przyjęcia, została ograniczona rola rad. Zarządzanie oparte jest przede wszystkim na silnej pozycji organów wykonawczych. Samorządy nie mają możliwości decydowania, co jest priorytetowe na ich terenach. Centralizacja nie sprawdza się nigdy, czego obecna sytuacja jest wyraźnym potwierdzeniem. Oczywiście, można byłoby wejść w dialog pomiędzy urzędnikami i radnymi przed stworzeniem budżetu, ale taka praktyka nie jest stosowana w Krakowie. Niekiedy zdarza się i tak, że zadania, o które zabiegamy, trafiają do samorządowej zamrażarki, a potem pojawiają się znowu, ale już pod nazwiskiem innego autora. A przecież to my, jako radni, musimy regularnie sprawozdawać o naszej działalności przed mieszkańcami. Przecież oczekują od nas naszej aktywności.
Anna Polańska
Anna Polańska, radna powiatu wielickiego: – Na początku kadencji wydawało się, że nadchodzi bardzo dobry czas dla rozwoju samorządów. Jednak rok temu niespodziewanie przyszło nam zmierzyć się z nową rzeczywistością. Po pierwsze pandemia – zauważalnie spadły dochody z PIT i CIT, jednak wydatki wciąż rosną. Zaczynając od cen energii elektrycznej, przez organizację punktów wymazowych, dostępu do opieki zdrowotnej, kończąc na wsparciu dla przedsiębiorców. Po drugie trudna współpraca z władzą centralną tych samorządów, których włodarze nie są związani z ugrupowaniem sprawującym władzę w kraju.
Marta Majewska
Marta Majewska, burmistrz Hrubieszowa: – Wiele osób myśli o stanowisku burmistrza w kategorii tylko samych przywilejów, nie dostrzegając obciążeń i wielu obowiązków. Dopiero kiedy człowiek uświadomi sobie odpowiedzialność za podejmowane decyzje, które są naprawdę trudne i skomplikowane, widzi wyraźniej, jak duży bagaż bierze się na plecy. Mieszkaniec widzi drzewo – jako problem, a ja muszę widzieć las i rozwiązać ten problem na tle wszystkich innych, które w mieście zachodzą.
Okres epidemii to dla samorządu czas trudny. Bardzo ubolewam nad brakiem możliwości osobistego kontaktu z mieszkańcami, bo bardzo sobie go cenię. Mam nadzieję, że wszystko niebawem wróci do normalności.
Małgorzata żebrowska-Piotrak
Małgorzata Żebrowska-Piotrak, burmistrz Łomianek: – Od wiosny 2020 roku wszyscy zmagamy się z pandemią, na szczęście uporaliśmy się już z dodatkowymi kłopotami i możemy (choć w dużym rygorze sanitarnym) intensywnie pracować. Wciąż jednak ścigamy się z czasem i szukamy dodatkowych środków. Po ponad roku pandemii wszyscy jesteśmy mądrzejsi i lepiej zorganizowani. Łomianki mają fantastycznych mieszkańców, którzy niejednokrotnie pokazali, że można na nich liczyć, nawet w tych trudnych czasach. Zatem mimo wielu przeciwności jestem przekonana, że będzie tylko lepiej.
Każda z naszych rozmówczyń ma podobne problemy, wizje, a także przeszkody na swojej drodze, ale łączy je jedno – chęć pomagania ludziom. Bo tym właśnie jest samorząd – służbą i to się nie zmieni. Samorządowiec musi być blisko ludzi, a sukces jest możliwy dzięki ich zaufaniu.
Kobieca strona samorządu linki: