“Freeganizm” – Raport Federacji Polskich Banków Żywności stwierdza, że każdego roku w Polsce 9 mln ton żywności zostaje wyrzucana. Oznacza to, że każdy z nas pozbywa się około 235 kg jedzenia rocznie. Są jednak ludzie, którzy, jak to sami określają, ratują je przed zmarnowaniem. To freeganie, którzy w polskim języku określani są także kontenerowcami. Szukanie jedzenia w śmietnikach kojarzy się głównie z osobami bezdomnymi, bez środków do życia, ale freeganie wcale nie są do tego zmuszeni przez trudną sytuację finansową. To świadomy wybór określonego sposobu życia, a powodów może być wiele. Jednym z nich jest oczywiście oszczędność, innym – ideologia antykonsumpcjonistyczna lub dbałość o środowisko poprzez zapobieganie nadprodukcji.
Umów się na skip
W portalach społecznościowych można znaleźć liczne grupy zrzeszające osoby, które chcą spotkać się na tak zwany skip, czyli wyprawę na śmietniki. Na przykład w Warszawie funkcjonują takie grupy jak: „Umówię się na skip – Warszawa”, gdzie początkujące osoby szukają bardziej doświadczonych, które wprowadziłyby je w tajniki skipowania lub „Freeganism, dumpster diving, food sharing – Warszawa”. Food sharing oznacza dzielenie się jedzeniem, co jest bardzo częste wśród osób skipujących, które odratowały zbyt dużo jedzenia, by mogły same je spożyć. Po udanych łowach nadwyżki jedzenia częściowo trafiają do tak zwanych jadłodzielni, czyli specjalnych lodówek, gdzie każdy może zostawić lub wziąć żywność pozostawioną przez kogoś innego. W mediach społecznościowych, po obfitym skipie pojawiają się tak zwane „chwaliposty” ze zdjęciami ogromu jedzenia, które zostało znalezione w śmietniku przed marketem, a które nadaje się jeszcze do spożycia. Freeganie nie gardzą żywnością z wczorajszą datą ważności lub warzywami czy owocami, które nie wyglądają tak ładnie, jak inne. Na podobnej zasadzie, w internetowych grupach, odbywa się przekazywanie wszelkich przedmiotów, takich jak ubrania, książki czy sprzęt gospodarstwa domowego. Wydłużanie cyklu życia produktów wpływa pozytywnie nie tylko na stan portfela obdarowanych osób, ale zmniejsza także produkcję odpadów, które powstałyby przy wytwarzaniu nowego towaru. Ten styl życia może również stanowić wyraz buntu przeciw marketingowym manipulacjom nawołującym do zwiększania przepływu pieniądza.
Jedzenie za darmo – czy na pewno warto?
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam od koleżanki o praktykowanym przez nią od czasu do czasu freeganizmie, postanowiłam sama chociaż raz udać się na skip. Skontaktowałam się z osobami z mojej dzielnicy i spotkaliśmy się w pobliżu jednego z warszawskich targów. Miałam nadzieję na skipa w godzinach wieczornych, kiedy jest ciemno i na rynku nikogo już nie będzie. Niestety, moje nadzieje zostały rozwiane, kiedy dowiedziałam się, że trzeba udać się dość wcześnie, bo potem nie będzie już co zbierać. Wyobrażałam sobie, że sprzedawcy odkładają przy śmietnikach ułożone w skrzynkach produkty, których nie udało im się sprzedać, a my po prostu weźmiemy to, co się nadaje jeszcze do spożycia.
Freeganizm – czym to się je?
Na targu było… jedno takie miejsce, gdzie sprzedawca ustawił skrzynki pomidorków koktajlowych, które można było przebrać. Ale to był wyjątek, w większości sprzedawcy pakowali produkty do worków, gdzie świeże warzywa i owoce mieszały się z zepsutymi.
Czas to pieniądz
Po powrocie z udanego skipa trzeba się liczyć z tym, że czeka nas dużo pracy. Produkty należy umyć, okroić i odpowiednio przechować. Jako że produkty skipowe nie są pierwszej świeżości, wymagają szybkiego przyrządzenia, a jeśli są różnorodne, trzeba przyrządzić z nich kilka dań. Dlatego po każdym skipie spędzimy pewnie kilka godzin w kuchni. Oczywiście dzięki temu nie będziemy musieli gotować przez kilka kolejnych dni, niemniej jednak, jeśli jedzenia jest dużo, znalezienie miejsca w zamrażalniku może okazać się problemem. Dodatkowo, jeżeli „uratowaliśmy” dużą ilość jakiegoś produktu, trzeba przez kilka dni jeść takie same posiłki, co może być mało atrakcyjne dla osób lubiących różnorodność. Z drugiej strony, przyrządzając jedno danie zamiast kilku, oszczędzamy czas. Oczywiście skipując nie na targu, a pod marketem, można zapewne znaleźć również i produkty gotowe, a nawet inne, niż żywność.
Skipowanie nie jest dla każdego i może wiązać się z dużym wyzwaniem, ale to cenne doświadczenie. Pomaga zmienić podejście do jedzenia, do jego oszczędzania i uświadamia nam, jak wiele z niego beztrosko marnujemy.