Przepis na prostotę życia
Brukom ulic się dziwić przez okna, liczyć wrony i łykać dzisiejszość,
wszystkie myśli odrzucać od siebie i zostawiać jedynie najmniejszą,
nie nazywać niczego słowami, nie wyplatać ze wzruszeń określeń,
nie wpisywać w zeszyty spostrzeżeń, definicji nie sączyć z uniesień. – Zuzanna Ginczanka
Zuzanna Ginczanka to jedna z najwybitniejszych poetek piszących w języku polskim, gwiazda przedwojennej Warszawy, Żydówka, artystka i prowokatorka. Zginęła w 1944 r. wieku 27 lat w Krakowie – zamordowana po donosie Polki. W przeciwieństwie do tekstów autorów z „Pokolenia Kolumbów” wiersze Zuzanny Ginczanki nie są jednak o umieraniu – znajdziemy w nich esencję życia.
Spis treści:
Młody talent, towarzyszka Skamandrytów, przyjaciółka Tuwima
Zuzanna Ginczanka (właśc. Zuzanna Polina Gincburg) urodziła się w 1917 r. w Kijowie, dorastała jednak w Równem, niewielkim miasteczku na Kresach, wychowywana przez babkę, właścicielkę składu aptecznego. Jej rodzina opuściła Rosję tuż po wybuchu Rewolucji Październikowej, uciekając przed bolszewikami. Ojciec Zuzanny porzucił bliskich i wyjechał do Hollywood, gdzie robił karierę aktorską. Matka wyjechała do Kordoby wraz z drugim mężem.
W owych czasach Równe stanowiło prawdziwy tygiel kulturowy, gdzie mieszkali Ukraińcy, Polacy, Rosjanie, Żydzi i Ormianie. Choć w jej domu mówiło się po rosyjsku, Ginczanka poszła do polskiego gimnazjum, które zapewniało wyższy poziom nauki. Mała Sanka (jak była nazywana przez krewnych) szybko zaczęła przejawiać talent literacki i postanowiła, że zostanie poetką. Już jako mała dziewczynka pisała wiersze, które publikowała w szkolnej gazetce. Gdy miała 17 lat, wygrała pierwszy swój „poważny” konkurs poetycki organizowany przez “Wiadomości literackie” – czasopismo związane z kręgami Skamandrytów.
Od początku pisała w języku polskim i czuła się związana z Polską – choć nigdy nie otrzymała polskiego obywatelstwa. Przed wybuchem wojny dysponowała jedynie paszportem nansenowskim wydawanym bezpaństwowcom. Matka Zuzanny nie interesowała się zbytnio dziewczyną, jednak to ona zawiozła wiersze córki Julianowi Tuwimowi.
Zuzanna Ginczanka – niepokorna poetka, semicka piękność
Po maturze Ginczanka wyjechała do Warszawy, gdzie kwitło życie kulturalne i gdzie miała najlepsze możliwości rozwoju twórczego. Studiowała pedagogikę na Uniwersytecie Warszawskim, jednocześnie szybko dołączyła do środowiska literackiego: nawiązała bliskie relacje ze Skamandrytami, przyjaźni się z Tuwimem, Przybosiem, Iwaszkiewiczem, Lechoniem, Słonimskim. Publikuje w “Wiadomościach Literackich” i “Szpilkach”. Pisze wiersze i ostre satyry społeczne, brawurowo odbija piłeczkę w licznych polemikach przeciw rosnącemu antysemityzmowi.
W wieku 19 lat wydaje swój pierwszy – i jedyny za życia – tomik “O centaurach”, który spotyka się z entuzjastycznym przyjęciem. Pisze bardzo dojrzałe jak na tak młodą dziewczynę wiersze – także seksualnie. Mieszka sama, jest niezależna, pełna energii i chęci do zabawy. W Warszawie krążą legendy o jej urodzie, opowiada się, że wszyscy mężczyźni z kręgu “Skamandrytów” mają nią być zainteresowani (może poza Gombrowiczem, który miał inne preferencje). 20 lat starszy od dziewczyny i szczęśliwie żonaty ze Stefanią Marchew Tuwim żartobliwie nazywa ich grupę “Zuzanna i starcy”.
Zuzanna Ginczanka rzeczywiście była bardzo piękną kobietą, jednak jej semicka uroda szybko stała się przekleństwem. W napiętej atmosferze stolicy lat 30. dziewczyna już na pierwszy rzut oka przyciągała uwagę. Miała ciemną skórę, wydatne usta i nos, oczy o różnych kolorach: jedno jasne-błękitno-zielone, a drugie brązowe. Gdy na Uniwersytecie Warszawskim zaczynają się ataki bojówek Młodzieży Wszechpolskiej, Ginczanka jest zmuszona opuszczać coraz więcej zajęć.
Ma do siebie dystans i próbuje całą sytuację obracać w żart. Na jedną z uroczystych kolacji przynosi walizkę, żartując że – zgodnie z postulatami skrajnej prawice – wyjeżdża na Madagaskar. Jest odważna i prowokująca. Przyciąga uwagę.
O podejściu mężczyzn do Zuzanny Ginczanki bardzo ciekawie pisał Jarosław Mikołajewski w biografii poetki “Cień za cień”, wskazując, że bardzo często chciano w niej widzieć efektowne zjawisko, tymczasem nie dostrzegano uciekającej kobiety, która często musiała po prostu umierać ze strachu:
“Ginczanka jest tajemnicą, jej kobiecość również. To rodzaj piękna, w stosunku do którego ty nic nie możesz, jesteś kompletnie bezradny. Widzę odbicie tego w wierszach mojego ukochanego poety, Pavesego, który mówi o kobietach jako o ziemi, zapachu morza i tajemnicy, a mężczyznę ukazuje jako tego, który kompletnie nie płaci za swoje czyny. Kobieta natomiast ponosi wszelkie konsekwencje, bo płaci ciałem, wyniszczeniem. Wszystko, co robi, ma swoją cenę”.
Pełnia życia w wierszach Zuzanny Ginczanki
Z Tuwimem Ginczankę zbliżyły nie tylko żydowskie korzenie, ale i podobne podejście do twórczości. W jej wierszach widać “pazur”, witalizm, obniżenie tonu i potoczne słownictwo. Od Leśmiana poetka zaczerpnęła liczne neologizmy. Wczesne wiersze Ginczanki są bardzo sensualne, zmysłowe, pojawiają się w nich odwołania do cielesności.
Choć w ostatnich utworach Ginczanki widać katastrofizm, w przeciwieństwie do poetów z pokolenia Kolumbów jej wiersze nie są o śmierci – znajdziemy w nich pełnię życia, wręcz “heroiczną radość” z samego faktu istnienia, nawet jeżeli jest ono naznaczone niepokojem i lękiem. Poetce zdecydowanie bliżej do Skamandrytów – eksperymentuje z formą, bawi się słowami, kusi i prowokuje, łamie stereotypy. Jest bezkompromisowa w opisywaniu swoich doświadczeń – jako kobieta i jako Żydówka. To powoduje, że jej wiersze znacznie wyprzedzają swoją epokę i mogą być niezwykle aktualne także czytane dzisiaj.
Oto piękny wiersz, niemogący pomieścić grozy
W momencie, gdy wybucha druga wojna światowa, Zuzanna Ginczanka przebywa w Równem na Wołyniu. Nie decyduje się na powrót do stolicy, zamiast tego wyjeżdża do Lwowa, gdzie wówczas znalazło się wielu literatów i jeszcze przez pewien czas po przejęciu władzy przez ZSRR istniało fasadowe życie kulturalne. W 1940 roku dziewczyna wychodzi za mąż za znacznie starszego prawnika i krytyka sztuki Michała Weinziehera. To małżeństwo budzi wiele kontrowersji – tym bardziej, że Zuzanna nie jest mu wierna. Równocześnie kontynuuje romans z malarzem, Januszem Woźniakowskim. Jest bardzo prawdopodobne, że Zuzanna Ginczanka zdecydowała się wyjść za mąż po prostu szukając u wpływowego mężczyzny opieki i ochrony, także ze względu na babcię.
Sytuacja dramatycznie się zmienia po inwazji III Rzeszy na ZSRR. Od tej pory Zuzanna Ginczanka, która nie weszła do getta, zmuszona jest się ukrywać. Każdy dzień jest walką o przetrwanie. W czasie pogromu w 1941 r. ginie jej babcia – umiera na zawał serca. Ginczanka ucieka do Krakowa. W sierpniu 1942 roku, gdy do drzwi kamienicy w której mieszka puka Gestapo, poetka cudem unika aresztowania. Jak się okazuje, donos na Ginczankę złożyła Chominowa, właścicielka kamienicy, gdzie dziewczyna mieszkała. To zdarzenie poetka opisuje w pełnym goryczy wierszu “Non omnis moriar”.
Po kolejnych donosach Gestapo aresztuje Ginczankę w mieszkaniu przy ul. Mikołajewskiej w Krakowie. Zostaje przewieziona do więzienia, a kilka miesięcy później – w 1944 roku – rozstrzelana najprawdopodobniej na dziedzińcu obozu koncentracyjnego w Płaszowie.