Blanca Bożena Społowicz to kosmetolog z ponad 20-letnim doświadczeniem. Jest pierwszym w Polsce certyfikowanym skin coach’em. Napisała książkę „Skin coach. Twoja droga do pięknej i zdrowej skóry”, w której opisuje swoją autorską metodę.
Uważa, że nasza skóra może wyglądać pięknie pod warunkiem, że zadbamy o całe ciało. Nie tylko na zewnątrz, ale i od środka. Nam opowiada o kosmetycznych mitach powielanych od lat i swoich świętych graalach kosmetologii. Zapraszamy na Skin Coach – wywiad z Bożeną Społowicz.
Jest Pani pierwszym skin coachem. Ma Pani wykształcenie z zakresu kosmetologii, chemii, technologii kosmetyków, a także dietetyki i suplementacji, co pomaga odkryć wszystkie tajniki pielęgnacji. Co wg Pani ma największy wpływ na cerę?
Nasza skóra zależy w dużej mierze od genów i środowiska, w którym żyjemy. Jeśli chodzi o to co możemy zrobić dla swojej skóry, to nie mam tu jednej złotej rady. Działanie na styku dietetyki, pielęgnacji i profesjonalnych zabiegów polega na lawirowaniu pomiędzy subtelnymi niuansami i zależnościami. Żeby je wychwycić potrzeba dużej wiedzy i jeszcze większego doświadczenia, dlatego tak ciężko dać prostą receptę. Nie wystarczy jeść np. chlorelle, pić wyłączenie czystek albo robić określone zabiegi żeby uzyskać oczekiwany efekt. Przywrócenie skórze zdrowia to proces, który opiera się na wiedzy ze wszystkich wymienionych wyżej dziedzin. Skupianie się tylko na dietetyce lub analizowaniu składów nie zapewni nam niestety sukcesu.
Jaki jest największy mit dotyczący pielęgnacji cery, z którym warto zerwać? Jakiej rady udziela Pani każdej pacjentce?
Takich mitów jest bardzo wiele. Po części kreowane są one przez przemysł kosmetyczny, który stara się sprzedać nam maksymalna ilość produktów, nawet jeśli nasza skóra ich nie potrzebuje. Ale pielęgnacja naturalna także jest pełna pułapek. Moim ulubionym przykładem z ostatnich lat jest stosowanie oleju kokosowego na twarz. Nie tylko nie oczyści nam cery, ale wysuszy skórę i pozapycha pory. Warto poznać swoją skórę, nauczyć się rozumieć jej potrzeby, a nie słuchać modnych porad. Jeśli chodzi o radę, którą udzielam każdej osobie, to przede wszystkim kosmetyczny umiar i uważność Dużą uwagę zwracam też na prawidłowe oczyszczanie skóry. Od tego nawyku zależy jak nasza cera będzie funkcjonować. Dobrej jakości naturalne mydło dla skór problematycznych (np. Aleppo, potasowe czarne) lub dla suchych skór mleczko i woda to filar pielęgnacji każdej skóry. Zwracam też uwagę na samą technikę mycia skóry i polecam zamienić waciki do demakijażu na delikatne niejałowe kompresy bawełniane.
Czy ma Pani kosmetyczne święte graale lub power beauty items – produkty, bez których nie może się Pani obejść?
Jako skincoach wymienię nie tylko produkty, ale i czynności: odpowiednie nawodnienie, sen i pełnowartościowe odżywianie. Jeśli chodzi o moje osobiste preferencje, nie mogę obyć się bez mleczka do demakijażu i czerwonej szminki.
Jakie kobiety zwracają Pani uwagę?
Naturalnie pięknie. Uśmiechnięte, nieoczywiste, tajemnicze. Wierzę, ze nasze piękno bierze się z wnętrza. Z naszego podejścia do samych siebie, samozadowolenia, postrzegania siebie ale też świata. Osoby samoświadome, zadowolone z życia roztaczają wokół siebie specyficzna aurę, która sprawia, że nawet bez makijażu wyglądają przepięknie. Uważam, że to jest nie do podrobienia i zwraca uwagę każdego. Pozytywne nastawienie odgrywa też ogromną rolę w postępach jeśli chodzi o zdrowie skóry. Nastawienie potrafi wyczarować ten magiczny glow.
„Sprawiam, że kobiety mogą wyjść bez makijażu” pisze Pani na swojej stronie. My, kobiety, obawiamy się, że w wersji saute będziemy musiały tłumaczyć się koleżankom, dlaczego tak blado wyglądamy oraz nie przyciągniemy męskich spojrzeń… Czy jesteśmy gotowe na pielęgnacyjną rewolucję?
Nie chodzi o to, żeby porzucić makijaż. Celem mojej pracy jest doprowadzenie skóry klientki i jej postrzegania siebie do takiego stanu, w którym bez makijażu również czuje się komfortowo i nie musi się wstydzić własnej skory. Makijaż jest opcjonalny ale nie jest konieczny, ma być przyjemnością, a nie smutnym obowiązkiem. Zdrowa, piękna skóra jest bazą, a makijaż może jedynie podkreślać nasze atuty. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że pacjentki po coachingu nie czują potrzeby powrotu do mocnego malowania się. Wiele zmienia się nie tylko w jakości skóry, ale też we własnej głowie.
Czego dowiemy się w Pani książce „Skin coach. Twoja droga do pięknej i zdrowej skóry”?
Jak już wspominałam skin coaching jest balansowaniem pomiędzy niuansami dotyczącymi pielęgnacji, diety i stylu życia. Ciężko w związku z tym dać uniwersalną radę. Starałam się jednak podzielić swoją wiedzą i doświadczeniem, tak żeby osoby, którym zależy na zyskaniu świadomości odnośnie zdrowia skóry mogły poznać podstawy i uporządkować swoją wiedzę. Nie zastąpi to oczywiście skin coachingu i może nie być skuteczne w przypadku osób z dużymi dolegliwościami, ale wprowadzi ład w podejmowaniu pielęgnacyjnych decyzji. Dziele się w niej także narzędziami, które mają pomóc w poznaniu własnej skóry i zobaczeniu gdzie mamy luki w pielęgnacji lub stylu życia i co możemy poprawić. Oprócz tego załączam przepisy na bezpieczne kosmetyki, które można zrobić samemu – coś dla tych dziewczyn, które lubią być kosmetycznymi alchemiczkami. Całość zawiera także miejsce na nasze osobiste notatki i spostrzeżenia. Taka dawka wiedzy jest świetnym startem do tego, żeby poprawić stan swojej skóry. Może z niej skorzystać każdy, niezależnie od swojego wieku, płci i statusu materialnego.